było zresztą słowem wybitnie za dużym, mało który z rycerzy w ogóle podniósł głowę. Wittram i dwóch jeszcze całą uwagę poświęcali szkieletowi barana, z żeber którego zdrapywali i pakowali do ust resztki mięsa. Schoenfeld gasił pragnienie małmazją, ciągnąc ją za pomocą przepchniętej przez bandaże słomki. Kowale i kupcy poszli spać, dziewki, mnisi, waganci i Cyganie gdzieś przezornie znikli, pachołkowie udawali bardzo zajętych. Skutek był taki, że Wolfher Stercza musiał powtórzyć zadane pytanie. <br>- Pytałem - zagrzmiał z wysokości siodła - czyście widzieli młodzika, odpowiadającego opisowi. Czy był lub jest tu taki? Może ktoś wreszcie zechce mi odpowiedzieć? Hę? Czyście, zaraza na was, pogłuchli?<br>Kuno