zawołał ochoczo Rus. <br>Nie trzeba było braciom tego dwa razy powtarzać, bo wszyscy trzej przepadali za łowami. Puścili cwałem swoje śmigłe konie i dalej w las! Przez krótki czas jechali razem, ale że w tej okolicy na zwierzynie nie zbywało, Lech już po paru chwilach ujrzał wspaniałego jelenia, Czech - wielkiego dzika, a Rus - olbrzymiego, brunatnego niedźwiedzia. No i każdy z braci pognał za swoją zwierzyną: Lech na północ, Czech na południe, a Rus na wschód. <br>Trudna to była gonitwa. Jeleń zapuścił się w grzęzawiska, przez które koń Lechowy brnął z wielkim trudem, zapadając po kolana, a czasem aż po brzuch w