Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dom
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1985
ma. A lokalny autobus przejeżdża dwa razy dziennie w jedną stronę i dwa razy z powrotem. Jeszcze trudniej dostać się na wieś, parę kilometrów dalej, tę odległość pokonuje się wozem lub pieszo, drogą lub przez las (przez las nie należy iść nocą, choć skrót jest poważny, w lesie straszy, może dziki, może co innego, straszy bez wątpienia, o czym zaświadcza moja gospodyni, matka trojga dzieci i pani na hektarach, osoba ponad wszelką miarę wiarygodna). Gospodyni ostrzega całkiem serio, las staje się nieprzeniknioną kurtyną, przez którą nie przenika hałas cywilizacji i jej codzienność. Może dlatego, że straszy? Może lepiej, że straszy? W
ma. A lokalny autobus przejeżdża dwa razy dziennie w jedną stronę i dwa razy z powrotem. Jeszcze trudniej dostać się na wieś, parę kilometrów dalej, tę odległość pokonuje się wozem lub pieszo, drogą lub przez las (przez las nie należy iść nocą, choć skrót jest poważny, w lesie straszy, może dziki, może co innego, straszy bez wątpienia, o czym zaświadcza moja gospodyni, matka trojga dzieci i pani na hektarach, osoba ponad wszelką miarę wiarygodna). Gospodyni ostrzega całkiem serio, las staje się nieprzeniknioną kurtyną, przez którą nie przenika hałas cywilizacji i jej codzienność. Może dlatego, że straszy? Może lepiej, że straszy? W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego