to wracamy. <br>Wspinali się nadal, Anglik odwrócony do Carlosa, Carlos wymachujący rękami jak wiatrak w usiłowaniu, by przemówić Anglikowi do rozumu. Anglik pojął nieporozumienie dopiero pośrodku długiej kładki. Wsparł się o poręcz wysoko nad brunatną rzeką i posłusznie powiódł wzrokiem tam, gdzie wskazywał Carlos. Nie zobaczył nic, prócz mroku i dziobanego deszczem nurtu, ale już rozumiał. Jeżeli chciał znaleźć Lidkę, to nie tu, lecz na podobnej, ukrytej w ciemnościach kładce o półtorej mili w górę rzeki.<br>- Nie tam, tylko tam! Nie tam! Tam! Ty, powiedz, że rozumiesz! <br>- Ro-zumisz. - Anglik odwrócił się do Carlosa. - (<gap>)<br>Przestawało padać. Znad pełnej wirów wody pod