starannie odmierzonych miniaturowych porcjach. Często jedliśmy soupe de lentilles, czyli zupę z soczewicy. Właścicielka, Madame Valmorin, była Mulatką z Martyniki. Jako współlokatorów miałem paru studentów, paru urzędników poczty, Nadię i pana Antoniego Potockiego.<br> Potocki - nie z tej arystokratycznej rodziny - znany niegdyś krytyk, napisał był historię literatury Młodej Polski, książkę dość dziwaczną i już w Dwudziestoleciu zapomnianą. Ugrzązł jako dziennikarz w Paryżu, zestarzał się w nim, nie miał rodziny i zarabiał wykonując jakieś dorywcze prace dla polskiej ambasady. Mrukliwy, z sumiastymi siwymi wąsami, był przedmiotem opieki ze strony Nadi, która zupełnie bezinteresownie okazywała dużo dobroci staremu samotnikowi. Mimo że mówiła dobrze po