nie zauważył. Wbiegł po schodach, zamknął starannie drzwi za sobą i natychmiast wysłał Mamie ostrzeżenie, żeby nie przychodziła. Następnie zapalił światło i czekał. Piętnaście minut później zaszurały na schodach buty, ktoś posapywał, przeklinał pod nosem, aż na koniec zapukał delikatnie do drzwi. Ojciec otworzył i zobaczył potężnego brodatego mężczyznę w dziwacznej czapie, a za nim jeszcze dwóch równie potężnych i brodatych. Nim Ojciec zdołał pomyśleć, co to znaczy, wszyscy trzej otworzyli szeroko ramiona i ryknęli na całe podwórko:<br><br>- PAN PRELUGANT!<br><br>Nastąpiły uściski, pocałunki, radosne przytupywania i dopiero wtedy ojciec rozpoznał swych ukochanych Białorusinów, którzy na skutek nieporozumień z Armią Czerwoną musieli