zdążył się z niego wyleczyć, prawie zapomnieć. Miał już narzeczoną, zamierzał wkrótce się ożenić, rozwijać zawodowo, jednym słowem: nadrobić stracone lata. Jowita kilkakrotnie próbowała, licząc na siłę swego uroku, odświeżyć wspomnienia i ponownie zbliżyć się do Marcina. Ten jednak powiedział jej stanowczo: <q>"Był czas, że wziąłbym cię nawet jako skończoną dziwkę. Teraz niech każde żyje po swojemu."</><br>Kiedy tamtego dnia zatelefonowała do niego i poprosiła o spotkanie, Marcin był przekonany, że znowu próbuje swoich sztuczek. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, ale też i zdawał sobie sprawę z jej kobiecej, wyjątkowej siły. Bał się, że jest zbyt słaby, że wreszcie