tchnie - z sanktuarium i świerzbi w nosie, schody się kończą, otwiera się długa i ponura krypta, pośrodku stół zamiast grobowca, puste ławy pod ścianami i troje drzwi w trzy różne strony, sam nie wiem, od których zacząć, gdzie szukać Piastów, a gdzie Jagiellonów.<br>Zaglądam w pierwsze drzwi: wychodek!, bardzo to dziwne, że akurat w takim miejscu!, zwykła u nas przesada z dbałością o higienę, choć przyzwoicie brudny, jak każe tradycja.<br>Otwieram drugie drzwi: myjnia!, zlewy, zmywaki, sterty talerzy, nic nie rozumiem, urządzać knajpę pod auspicjami Orła Białego i majestatu Rzeczypospolitej to dobre na emigracji, my nie powinniśmy tego robić nawet za