Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
klęli jak
cholera. Jedni z powodu straty konia, inni - bo ich koń kopnął przy tym
miszkowaniu.
Po południu plac był pusty. Przychodziły psy. Wiele psów szarych i
łaciatych. Wszystkie uganiały się za tymi końskimi jądrami. Gryzły się,
dopóki wszystkiego nie zjadły. Przyniosłem kiedyś do domu takie jedno.
Było to bardzo dziwne i niemiłe. Matka już nic nie mówiła, tak bała się
o ojca. I tak co czwartek. Czasem nawet psy nie zjadły tych jąder, tak
ich było wiele.
I nagle w samo południe, kiedy nikt się nie spodziewał niczego, bo
był czwartek i miszkowanie, właśnie wtedy zaczęto spędzać na ten plac
klęli jak<br>cholera. Jedni z powodu straty konia, inni - bo ich koń kopnął przy tym<br>miszkowaniu.<br> Po południu plac był pusty. Przychodziły psy. Wiele psów szarych i<br>łaciatych. Wszystkie uganiały się za tymi końskimi jądrami. Gryzły się,<br>dopóki wszystkiego nie zjadły. Przyniosłem kiedyś do domu takie jedno.<br>Było to bardzo dziwne i niemiłe. Matka już nic nie mówiła, tak bała się<br>o ojca. I tak co czwartek. Czasem nawet psy nie zjadły tych jąder, tak<br>ich było wiele.<br> I nagle w samo południe, kiedy nikt się nie spodziewał niczego, bo<br>był czwartek i miszkowanie, właśnie wtedy zaczęto spędzać na ten plac
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego