szlify tęgiego oficera.<br>Nie opodal zaś, w pobliżu rozgrzanego pieca, drobnym kroczkiem przechadzał się krępy jegomość o poczciwej, siwym zarostem okolonej twarzy - chirurg.<br>Pod oknem, na rozstawionych bezładnie stołkach, rozsiadło się grono okolicznych dziedziców i obywateli, którzy z urzędu - jako wójtowie swych wsi - asystowali czynnościom komisji.<br>Z tego właśnie grona dźwignął się, ostro odstawiając stołek, pan Czartkowski.<br>~ Otóż, co najważniejsze! - zwrócił się do komisarza, wyciągniętym ramieniem wskazując Deczyńskiego. - Oddaję panom tego przede wszystkim draba, chłopów buntownika!<br>Członkowie komisji ożywili się. Uczuł Kazimierz na sobie liczne, kłujące ciekawością i szyderstwem spojrzenia - tych za stołem i tych spod okna... Nawet Chirurg zaprzestał dreptania