Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
miedzach.
- Dzień dobry, Polek.
- Dzień dobry.
Kładzie kwiaty w nogach łóżka. Rozsypują się kolorowym wachlarzem. Krople wody spadają z płatków, spija je szybko rozgrzana kołdra. Wisia rozgląda się dyskretnie dokoła, szuka, na czym by tu usiąść.
- Weź ten fotel - zachęca Polek.
Dziewczyna przyciąga do łóżka wielkie krzesło wyplatane jakąś słomą egzotyczną, mebel wytarty już na kantach.
- Chorujesz?
- Troszeczkę. Myślałem, że dawno wpadniesz.
- Nie mogłam. Z mamą do miasta jeździłam ciągle. Przygotowuję się do egzaminów w gimnazjum. Sam rozumiesz.
- To znaczy, że z nowym rokiem szkolnym wyjedziesz?
- Tak, przecież wiesz o tym.
- Prawda. Wiem.
- Ty pewnie też się dalej będziesz uczyć?
- Ja
miedzach.<br>- Dzień dobry, Polek.<br>- Dzień dobry.<br>Kładzie kwiaty w nogach łóżka. Rozsypują się kolorowym wachlarzem. Krople wody spadają z płatków, spija je szybko rozgrzana kołdra. Wisia rozgląda się dyskretnie dokoła, szuka, na czym by tu usiąść.<br>- Weź ten fotel - zachęca Polek.<br>Dziewczyna przyciąga do łóżka wielkie krzesło wyplatane jakąś słomą egzotyczną, mebel wytarty już na kantach.<br>- Chorujesz?<br>- Troszeczkę. Myślałem, że dawno wpadniesz.<br>- Nie mogłam. Z mamą do miasta jeździłam ciągle. Przygotowuję się do egzaminów w gimnazjum. Sam rozumiesz.<br>- To znaczy, że z nowym rokiem szkolnym wyjedziesz?<br>- Tak, przecież wiesz o tym.<br>- Prawda. Wiem.<br>- Ty pewnie też się dalej będziesz uczyć?<br>- Ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego