Wroński stwierdził przy którymś posiłku, jakoby w bardzo podobny sposób stary Ducheé zdobył jedną ze swych żon (tę młodszą); ale że jak zwykle się przy tym nie uśmiechnął, trudno orzec, czy żartował. <br>Zakwaterowano ich w budynku byłego leprozorium, ponieważ stał on w pewnym oddaleniu i stał pusty. Pomieszkiwali tu przejezdni ekolodzy, policjanci, raz nawet ekipa filmowa "National Geographic". Po niej została oddzielna chemiczna toaleta. Leprozorium było na tyle obszerne, że pomieścili się tu zarówno Voestleven, de la Croix, Reding i ich sprzęt, jak i Wroński ze swymi ludźmi. Wroński, oczywista, nie sprowadził tu całego oddziału - było to około pięćdziesiąt osób - utrzymywał