późna w nocy. Sobota rano. Samolot mam o 1200. Od rana dzwonię, żaden fryzjer nie chce mnie przyjąć, nie mają terminu. Wreszcie ktoś się lituje... że festiwal... że Cannes... wcisną mnie między dwie. Próbuję się spakować... jadę na jeden dzień - myślę, bez przesady! Suknia? Znam Cannes - im bardziej wieczorowa, bogata, ekstrawagancka, wydekoltowana - tym lepiej; na samą myśl już jestem zła - wybieram najskromniejszą, najprostszą jaką mam w szafie, i czuję się lepiej. Biżuteria? - żadnej. Teraz, omawiane wielokrotnie w telefonach, ubranie do uroczystego, jubileuszowego, zbiorowego zdjęcia "złotopalmowego". Ma być ciemne. Stoję pół godziny bezradna. Potem wrzucam cokolwiek, jest beżowe. Mam poczucie winy, ale