jak na pokaz, ale wewnątrz, w duszy, tlił się stary, niezmienny żal. O Różę, staroświecka zazdrość, nie mógł patrzeć na nią jak na każdą inną kobietę. Napili się herbaty. Jassmont zapalił, czuł się przymuszony, połóweczkę papierosa. Róża, założywszy nogę na nogę, łydką, kolanem w pończosze barwy kawy zbożowej z mlekiem, elektryzowała spojrzenia obu. Przymrużyła czarne oczy, które tak łatwo potrafią być brązowe. <br><br>Konstanty też założył nogę na nogę, miał się czym pochwalić. Demonstrował ciemnozłotą, wybłyszczoną od pielęgnacji cholewkę wysokiego buta. Ostatni nabytek i na lata. Baranicę efektownie położył na podołku.<br>- Wam to jest dobrze, cały świat macie za nic. Zamkniecie się