dziejowych.<br><gap><br> W prozie, o której mowa, pojawiło się więcej postaci o życiorysach podobnie pogruchotanych, albo tylko odartych z koturnowej podniosłości, przytłoczonych i przytłaczających ciężarem przeżyć zafundowanych Polakom przez historię. Zaludniają one szpital w Stanie po zapaści Bocheńskiego, uwiarygodniając tytułową diagnozę powieści. W postaciach więźnia stalinowskiego, więźnia Białołęki, emigranta z Wilna, emigranta żydowskiego, przewijają się przez - zbliżone w pesymistycznych konkluzjach - Taksówkarskie epitafium Jacka Wegnera, który obserwacje taksówkarza (stał się nim z konieczności, podobnie jak kilku innych dziennikarzy) wykorzystał do studiów nad pogrążającym się w trywialności społeczeństwem i nad zanikiem własnej pisarskiej odporności na jego pospolitość.<br> W miarę upływu lat osiemdziesiątych w prozie