przy jego wystawie w Brukseli - opowiada Michał Elbanowski z Lipinek Łużyckich, wsi sąsiadującej z Sieniawą, dawniej pracownik kombinatu rolnego, od kilku lat bezrobotny. - Robi niesamowite wrażenie. Jeśli ktoś twierdzi, że to samo można zrobić z plastiku, to się myli. To taka sama różnica jak między pistoletem prawdziwym a drewnianą atrapą - emocjonuje się Michał. <br><br>Dla jednych to sztuka, dla innych koszmarna kpina z ludzkich ciał. Profanacja, świętokradztwo, grzech śmiertelny. Kiedy więc Liebchen oznajmił, że jego syn zamierza przenieść produkcję eksponatów z Chin do Sieniawy i zatrudni przy tym 300 osób, wieś podzieliła się na tych, którzy chcieli Niemca z jego robotą przepędzić, i