sprawa, gdyż zniknięcie Ilony T. zostało nagłośnione przez tamtejsze gazety i szeroko komentowane we wszystkich rodzinach, gdzie były dzieci w wieku szkolnym.</><br>Nie było jednak żadnego punktu zaczepienia, żadnego, najmniejszego śladu, żadnej poszlaki, niczego. Najpierw Kapitan W. przyjął hipotezę, że dziewczynę wywołał z mieszkania ktoś, kogo dobrze znała i cała energia milicji poszła w tym kierunku, żeby kogoś takiego odszukać. Po żmudnym dochodzeniu trafiono na ślad chłopaka, z którym Ilona spotykała się w tajemnicy przed rodzicami i koleżankami ze szkoły. To był Paweł Z. z tzw. samochodówki, czyli technikum, kształcącego mechaników samochodowych. Był w ostatniej, piątej klasie i miał prawie dwadzieścia