Typ tekstu: Książka
Autor: Pawlik Leon
Tytuł: Ankara
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
oznajmił z filozoficzną zadumą.
Siedzieli w milczeniu, wpatrując się w okno nieco uchylone, by wypuszczało kłęby dymu. Z okapów zwieszały się kapiące sople, śnieg gwałtownie topniał w podmuchach wiatru mokrego, ciepłego i niezdrowego jak kąpiel w przeręblu.
- Gościa prowadzę - zaszczebiotała, stając w szeroko otwartych drzwiach, pani Zosia.
Do pokoju wszedł energicznym krokiem doktor Latkowski, na jego pagonach błyszczały trzy porucznikowskie gwiazdki. Za nim, pobrzękując szklankami, wkroczyła pani Simonow.
- O, pan porucznik awansował - odezwał się ze swego kąta pan Korzeniowski.
- Dzień dobry - mruknął doktor Latkowski, ale nie witał się już szarmancko z paniami, tylko podążył do pokoju oficerów.
- Moje gratulacje, doktorze - powitał
oznajmił z filozoficzną zadumą.<br>Siedzieli w milczeniu, wpatrując się w okno nieco uchylone, by wypuszczało kłęby dymu. Z okapów zwieszały się kapiące sople, śnieg gwałtownie topniał w podmuchach wiatru mokrego, ciepłego i niezdrowego jak kąpiel w przeręblu.<br>- Gościa prowadzę - zaszczebiotała, stając w szeroko otwartych drzwiach, pani Zosia.<br>Do pokoju wszedł energicznym krokiem doktor Latkowski, na jego pagonach błyszczały trzy porucznikowskie gwiazdki. Za nim, pobrzękując szklankami, wkroczyła pani Simonow.<br>- O, pan porucznik awansował - odezwał się ze swego kąta pan Korzeniowski.<br>- Dzień dobry - mruknął doktor Latkowski, ale nie witał się już szarmancko z paniami, tylko podążył do pokoju oficerów.<br>- Moje gratulacje, doktorze - powitał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego