musiałem choć na krótko pozostać z nią sam na sam, i kiedy Wiatorowa odpowiedziała mi "po maturze chciałam iść na Akademię Sztuk Pięknych, ale mi nie wyszło... Malarstwo lubię dalej", wiedziałem już, co mi czynić należy; jeżeli Basia nie była wampyrem, to mogła nim się stać, a nawet jeśli obie ewentualności nie miały się sprawdzić, to wspólnictwo i tak dawało mi wielkie korzyści, miałbym w Basi informatora na wypadek, gdyby widzenie wyżła dzwoniącego strychulcem dotyczyło samego inżyniera lub kogoś z jego otoczenia; nie było ani chwili do stracenia ze względu na to, że inżynierostwo wybierali się dziś wieczorem do teatru, a