Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
które miały zasilić front na wschodzie.
Po doświadczeniach moskiewskiej zimy Niemcy wymyślili sanie, których model wywodził się z niskich sanek rosyjskich, zaprzęganych w jednego konia. Sanie malowała farbą ochronną brygada praktykantów. Na dziedzińcu warsztatowym piętrzyły się całe gmachy, ustawione z tych sań lśniących bielą w promieniach sierpniowego słońca.
Tak tandetnej fabrykacji nie znali nawet najstarsi stolarze, co z niejednego pieca chleb jedli. Klecono wszystko w sposób urągający wszelkim wymogom technicznym. Grzesio wymachiwał bukowymi płozami, niby wiatrak skrzydłami, i wołał na Jurka i Stacha - swoich podręcznych: - Biegiem i galopem, chłopcy! Stasiu, zostaw... nie biegaj do magazynu po utrwalacz, lej wodę do tego
które miały zasilić front na wschodzie.<br>Po doświadczeniach moskiewskiej zimy Niemcy wymyślili sanie, których model wywodził się z niskich sanek rosyjskich, zaprzęganych w jednego konia. Sanie malowała farbą ochronną brygada praktykantów. Na dziedzińcu warsztatowym piętrzyły się całe gmachy, ustawione z tych sań lśniących bielą w promieniach sierpniowego słońca.<br>Tak tandetnej fabrykacji nie znali nawet najstarsi stolarze, co z niejednego pieca chleb jedli. Klecono wszystko w sposób urągający wszelkim wymogom technicznym. Grzesio wymachiwał bukowymi płozami, niby wiatrak skrzydłami, i wołał na Jurka i Stacha - swoich podręcznych: - Biegiem i galopem, chłopcy! Stasiu, zostaw... nie biegaj do magazynu po utrwalacz, lej wodę do tego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego