już nie paraliżuje. Nagle z ciemności wychylają się dwie postaci. Podchodzą bliżej. Faceci ubrani w dresy. Bez słowa podchodzą do mnie, jeden przystawia mi do szyi nóż sprężynowy, drugi przeszukuje kieszenie. Zabierają komórkę, drobne, parę drobiazgów, nawet list od ojca, na szczęście nie są rozgarnięci i nie rewidują mnie zbyt fachowo, forsę mam dobrze pochowaną i nie znajdują jej, nawet o walkmanie zapominają.<br>Kiedy kończą, siadają na materacu obok dziewczyny, ściągają koc i jeden z nich kładzie się na niej. Jego spodnie opadają, ukazując duże, czerwone krosty na skórze. Spółkuje gwałtownie i szybko. Po kilku sekundach kończy. Wstaje, strzepuje spermę z