Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
tym się zachwycałem... Mogłoby być trochę ciszej, ale niech tam, na ostatek. I tak powinienem dziękować losowi, że nie kończę w mękach, z kulą w brzuchu na przykład. O, to by było okropne".
Zgrzytnęły drzwi. Wróciła Teodozja. Przechodząc obok, rzuciła:
- Ugotuję ci trochę rosołu, to cię pokrzepi.
Krzątała się, brzęczała fajerkami, przesuwała garnki. Pod zlewem poruszała się kura, leżąc na boku, ze związanymi nogami. Jej ciche pogdakiwania zwabiły kotka, który dotychczas wygrzewał się na parapecie okna. Przycupnął na progu i niby hipnotyzer wpatrywał się w ptaka. Kilka minut trwał tak, przyczajony, w końcu sprzykrzyło mu się to bezskuteczne wyczekiwanie na zaczepkę
tym się zachwycałem... Mogłoby być trochę ciszej, ale niech tam, na ostatek. I tak powinienem dziękować losowi, że nie kończę w mękach, z kulą w brzuchu na przykład. O, to by było okropne".<br>Zgrzytnęły drzwi. Wróciła Teodozja. Przechodząc obok, rzuciła:<br>- Ugotuję ci trochę rosołu, to cię pokrzepi.<br>Krzątała się, brzęczała fajerkami, przesuwała garnki. Pod zlewem poruszała się kura, leżąc na boku, ze związanymi nogami. Jej ciche pogdakiwania zwabiły kotka, który dotychczas wygrzewał się na parapecie okna. Przycupnął na progu i niby hipnotyzer wpatrywał się w ptaka. Kilka minut trwał tak, przyczajony, w końcu sprzykrzyło mu się to bezskuteczne wyczekiwanie na zaczepkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego