Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
na ramieniu Małgorzaty.
- Non sum dignus! - szepcze. - Ale weźcie mnie stąd.
Po godzinie siedzi już w mojej wannie.
Dwie psychedryny to dużo. Kiedy jednak odprowadzam ich do rybackiego domku nad zatoką, ostatnie kilkadziesiąt metrów Twardowski pełznie krokiem piechoty, która śpi w wojennym marszu.
Podejrzewam jednak, że ową senność zmyje powrotna fala psychedryny.
Zakłóci spokój snu, podetnie serce - to pewne, że noc dzisiejsza nie minie w milczeniu.
Noc chłodna jest i czysta, gwiazdy wchodzą w okno, słucham oddechu morza.
Potem wracam do oprawnej w białą skórę "Tristii" Ovidiusa.
Cenię sobie godny, spokojny rytm żalów poety wygnańca, choć drażni mnie czasami jego szalbiercza
na ramieniu Małgorzaty.<br>- Non sum dignus! - szepcze. - Ale weźcie mnie stąd.<br>Po godzinie siedzi już w mojej wannie.<br>Dwie psychedryny to dużo. Kiedy jednak odprowadzam ich do rybackiego domku nad zatoką, ostatnie kilkadziesiąt metrów Twardowski pełznie krokiem piechoty, która śpi w wojennym marszu.<br>Podejrzewam jednak, że ową senność zmyje powrotna fala psychedryny.<br>Zakłóci spokój snu, podetnie serce - to pewne, że noc dzisiejsza nie minie w milczeniu.<br>Noc chłodna jest i czysta, gwiazdy wchodzą w okno, słucham oddechu morza.<br>Potem wracam do oprawnej w białą skórę "Tristii" Ovidiusa.<br>Cenię sobie godny, spokojny rytm żalów poety wygnańca, choć drażni mnie czasami jego szalbiercza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego