jakby świadomy swego przeznaczenia, jest dumny, ale to taka smutna duma,<br> <page nr=254><br> w której rdzeniu tkwi czarny szpik lęku... przed tym, co ma nastąpić, kiedy bóg uzna, że owoc jest już dojrzały... ale to jeszcze bardzo daleko... wciąż jeszcze na razie jest wieczna dzidzia i chowa się w dzieciństwo jak w fałdy wielkiej macierzyńskiej szaty, szaty matki, której toczona szyja jak wieża kryje się w chmurach...<br> <page nr=255><br><tit>Moskwa, Petersburg...</><br> Byliśmy dziś na Sadowej w Fatalnym Mieszkaniu, ale nie było to wcale łatwe. Fakt - przyszliśmy trochę za późno - było już w końcu po ósmej, w końcu było już grubo po ósmej. Pod metalowymi drzwiami