z jedzeniem do gęby nie doniesie. Na całe życie zapamięta to<br>twoje oko. Umrze, a będzie pamiętał. Z dymem puszczę. Bo taką gangrenę<br>tylko z dymem puścić, rozpalonym żelazem wypalić, żeby go święta ziemia<br>nie nosiła, i tak samo jego psu wybiję oko. Może Kurtyka, co? To<br>podobne do tego fałszywca. A może Janiszewski? Nie. A kto? Zaprowadź<br>mnie. Zaprowadzisz? Pies żeś, to przecież trafisz. Musisz trafić.<br> Ale Kruczek tarmosił tylko łbem w tych wujkowych kolanach, wyrywał<br>się, popiskiwał, nie rozumiejąc, czego wujek się wścieka, bo on,<br>Kruczek, chciałby się radować, że wrócił.<br> Prosiła wujenka Marta, nie męcz go, Władziu. Prosiła