pani Marty. <br>Zapomniały o tym, przybite sytuacją; jedna udawała przed <br>drugą, że wszystko w porządku (tylko te kroki nocą <br>w pokoju obok, tylko zbyt głośna w dzień wesołość <br>Dominiki) i były tak tym udawaniem zajęte, że na nic <br>więcej nie starczało prawie czasu. To Dominika, szukając <br>w kalendarzu przepisu na farbowanie pończoch, znalazła ów <br>dzień z Martą i Małgorzatą, sobota, wschód <br>słońca... zachód księżyca, przepis na zapiekankę...<br>- Mama! Prawie zapomniałaś o imieninach pani Marty! - przypomniała <br>wielkodusznie. - W sobotę. Słuchaj! Zrobimy to na <br>kolację: Weź resztki pieczeni... piszą, że mogą <br>być okrawki... jeden kilogram ziemniaków, trzy ja...<br>- Przestań, Dominiko - mówi mama i