się nas karmić. Pokaż<br>teraz, co potrafisz!<br> - Postaram się, panie bosmanie - odparł Tomek pewnym tonem.<br> - Mógłbyś sam zamienić się w kangura, ty... morska foko - mruknął<br>Wilmowski. Nie był bowiem zadowolony z podsuwania Tomkowi pomysłów<br>mogących grozić mu jakimś niebezpieczeństwem.<br> Ruszyli w bezdrożny step. Wypoczęte konie rwały rączo, toteż wkrótce<br>zabudowania farmy zniknęły za zakrętem. Przed nimi w dali, na<br>zachodzie, widniał rozległy łańcuch niezbyt wysokich wzgórz<br>poprzecinanych dolinami; w kierunku wschodnim rozciągał się szeroki,<br>suchy step, porosły żółkniejącą trawą. Co pewien czas Tomek unosił się<br>w strzemionach, aby ujrzeć kraniec olbrzymiej równiny, lecz chociaż<br>jechali już około trzech godzin, step nadal