wpaść w błoto.<br>To było ulubione powiedzenie Rubina. Powiedzenie-legenda, wprawiające w osłupienie adwersarzy. Podziałało. Rogulski nie podjął rękawicy, zajął się swoimi paznokciami.<br>- Proszę! - oznajmiła naburmuszona kelnerka.<br>Browary rozładowały sytuację całkowicie. Lecz Rogulski nie miał już najwidoczniej ochoty na śliniaczki z kelnerką. Uśmiechnął się niewyraźnie i włożywszy do kieszonki jej fartucha saszetkę balsamu, wyszedł z restauracji. Kelnerka czym prędzej wróciła za bar i chyłkiem walnęła pięćdziesiątkę.<br>- Wiesz, tak czy siak, może być ciekawie - powrócił do głównego tematu Rubin. - Szatana nie widziałem nigdy, a konkurencja też nie będzie zadowolona.<br>- Jaka konkurencja, stary? Tutaj, u nas? A Szatan, człowieku, lubi tych, co do