sobie z tego nie robił, a ja właśnie... Tu nie chodzi tylko o twoją posadę.<br>- Ach tak, chcesz się mnie pozbyć.<br>- Pozbyć! Co znaczy pozbyć? Przecież właśnie... hm... - zakłopotany pochylił się nad walizką i zaczął sprawdzać zamki. Tymczasem szereg sań dzwoniąc radośnie pomknął w dół ulicy, aż gdzieś pod szare fasady kamienic i druciane jakby gałęzie drzew, widniejące na tle popielatych chmur, poza którymi majaczył blady krążek słońca.<br>Roman wyprostował się nagle: - Wierz mi, Hela, że byłoby gorzej dla ciebie i dla mnie, gdybyś tu została. Będę pisał do ciebie, przyjadę tam, Wołoga przecież niedaleko. Wyjedziesz, zapomnisz, tam jest ładnie w