przez trzy godziny po ciemku wspinała się na szczyt czynnego jeszcze wulkanu. O wschodzie słońca na brzeg krateru przyleciał śmigłowiec z szampanem i szklanymi kieliszkami. Bardziej, jak im wtedy, chyba już nie potrafi smakować. No, może jeszcze na pustyni, gdy nadlatujący balon z dostawą królewskiego napoju nie okazuje się wcale fatamorganą.<br>Podróż motywacyjna, którą pamięta się do końca życia, trwa góra... pięć dni. Robert Grzybowski wie, że ma do czynienia z ludźmi, którzy nie mają czasu na wypoczynek. Odjazdową imprezę w Laponii z rejsem lodołamaczem, pływaniem w przerębli przy temperaturze minus 20 stopni, wyścigami reniferów, ucztą w prawdziwym igloo i siłowaniem