się szczerzył, masując pięść.<br>- Idź, wiedźminie - zawarczał. - Idź do niego, skoro cię wzywa. Ja poczekam. Bo przecież to tędy będziesz musiał wracać.<br>Jaskinia, do której wszedł, o dziwo, pełna była światła. Przez otwory w jeżącym się od sopleńców sklepieniu wpadały krzyżujące się słupy jasności, wydobywające ze skał i naciekowych formacji feerię blasków i kolorów. W powietrzu wisiała tu nadto płonąca jasnością magiczna kula, wspomagana refleksami kwarcu w ścianach. Mimo całej tej iluminacji kraniec jaskini ginął w mroku, w perspektywie kolumnady stalagnatów czaiła się czarna ciemność.<br>Na ścianie, którą natura wręcz przygotowała do tego celu, powstawało właśnie olbrzymie naskalne malowidło. Artystą malarzem