ulicy. Ale to jest specjalny typ ludzi. Jeśli takiemu nie podskoczysz i nie podasz płaszcza, to będzie do ciebie czuł urazę. Ale gdy pójdziesz do niego do sklepu, to ci nawet nie warknie "dzień dobry", a na ulicy uda, że cię nie widzi, mimo że jesteś jego stałym klientem. Cały figiel polega na tym, że on sprzedaje surowce, a ty rzeczy gotowe do jedzenia. A od jedzenia do wychodka jest niedaleko. Zresztą, w sklepie czy w biurze klient musi stać, w kawiarni zaś klient siedzi, a kelner tańczy koło niego jak lokaj, jak służący, jak Kaśka do wszystkiego <page nr=261>.<br> Choćbyś nawet chciał