Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
zapaloną fajkę. - Jeszcze zajdę do kościoła. Podziękować unser Jezus Christus za dzisiejszy dzień. Dobranoc, mój synu. - Potrząsnął głową i wyszedł.
Patrzy Hans na drzwi zamknięte. "Przecież ja nie odpowiedziałem na jego pożegnanie!" Wziął w palce kostkę cukru, nacisnął ją kciukiem o dłoń, aż pękła na dwoje. Wrzucił połówkę na dno filiżanki. Z dzbanka nalał tyle że tyle kawy. Mieszał, patrząc na łyżeczkę i wir lilipuci. Świadom naraz swej przynależności do świata małego, do świata drobnomieszczańskich satysfakcji. Ślimak mający do objadania te same co dzień liście sałaty, drzemiące kruchym snem w ciepłej belgijce.
A tu podróż, co się nieoczekiwanie rozszumiała, uderzyła w
zapaloną fajkę. - Jeszcze zajdę do kościoła. Podziękować unser Jezus Christus za dzisiejszy dzień. Dobranoc, mój synu. - Potrząsnął głową i wyszedł. <br>Patrzy Hans na drzwi zamknięte. "Przecież ja nie odpowiedziałem na jego pożegnanie!" Wziął w palce kostkę cukru, nacisnął ją kciukiem o dłoń, aż pękła na dwoje. Wrzucił połówkę na dno filiżanki. Z dzbanka nalał tyle że tyle kawy. Mieszał, patrząc na łyżeczkę i wir lilipuci. Świadom naraz swej przynależności do świata małego, do świata drobnomieszczańskich satysfakcji. Ślimak mający do objadania te same co dzień liście sałaty, drzemiące kruchym snem w ciepłej belgijce. <br>A tu podróż, co się nieoczekiwanie rozszumiała, uderzyła w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego