Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
że są nietłukące, i aby zademonstrować, że nie kłamie, podniósł jedną z nich i chciał ją rzucić na ziemię. Ciocia pochwyciła jego wzniesioną rękę i nie dopuściła do ryzykownego pokazu. Kupiła filiżanki, a ja zaniosłem je do domu. Po godzinie przyszedł do biura pan Julo i oświadczył, że ciocia ustawiła filiżanki na stole, a potem jedną niebacznie strąciła. Spadła na podłogę i rozbiła się na drobne kawałeczki. Może mi się tylko zdawało, ale odniosłem wrażenie, że pan Julo powiedział mi o tym z pewną ukrytą satysfakcją.
Wołoszynowscy przenieśli się później do stolicy.
Przy okazji odwiedziłem ich w warszawskim mieszkaniu.
Nic się
że są nietłukące, i aby zademonstrować, że nie kłamie, podniósł jedną z nich i chciał ją rzucić na ziemię. Ciocia pochwyciła jego wzniesioną rękę i nie dopuściła do ryzykownego pokazu. Kupiła filiżanki, a ja zaniosłem je do domu. Po godzinie przyszedł do biura pan Julo i oświadczył, że ciocia ustawiła filiżanki na stole, a potem jedną niebacznie strąciła. Spadła na podłogę i rozbiła się na drobne kawałeczki. Może mi się tylko zdawało, ale odniosłem wrażenie, że pan Julo powiedział mi o tym z pewną ukrytą satysfakcją.<br>Wołoszynowscy przenieśli się później do stolicy.<br>Przy okazji odwiedziłem ich w warszawskim mieszkaniu.<br>Nic się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego