zagrożonego -paradoksalnie - monotonią. To chyba jest najbardziej niepasujące słowo do tego typu fantastyki, ale niestety na miejscu. Mimo że kosmos jest nie ograniczony, science fiction zamyka się i powtarza, obracając w kręgu tych dwóch przykładów: dziecinnej fantastyczności Mélisa z 1902 r. oraz ambicji, jaką wykazał Kubrick w "Odysei kosmicznej". Jego film pokazywał usiłowanie przekroczenia granicy: wyczerpały się efekty podróży międzyplanetarnych, walk międzygwiezdnych, katastrof atomowych w kosmosie. Następnym krokiem były zaświaty, czyli metafizyka. I Kubrick ją wprowadził, bo w jego filmie występował taki graniastosłup, trochę przypominający tablice Mojżeszowe, kierujący losami ludzkości. W "Misji na Marsa" również jest usiłowanie, żeby rozszerzyć science fiction