i zobaczył siedzącego, czekającego, gotowego na wszystko Adama.<br>Piłka upadła tuż. Odrzucił ją szerokim ruchem ramienia, nie musiał wstawać, żeby znalazła się na środku boiska. Czemu, do cholery, nie urósł, kurdupel na sto pięćdziesiąt pięć ceem, skoro jest taki silny?<br>Patrzył zły na graczy. Biegali za piłką jak na zwolnionym filmie.<br>Gdyby on czekał na kogoś, nie udawałby, że gra. Stanąłby przy samej bramie. Wyszedł na środek ulicy. Nie ruszyłby się stamtąd do wieczora.<br><br>... Siwy patrzył na niego uważnie, w milczeniu.<br>- Nie wiem - powiedział wreszcie Adam. - Nie wiem nic poza tym, że chyba zwariuję. Miałem uciec dzisiaj. A wróciłem... Czego ty