Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996

najpierw w objęcia, nie bez jej przyzwolenia zresztą, choć i z jakimś
wyczuwalnym w niej oporem, i tuliliśmy się, całowali, błądzili rękami
po sobie, dopóki, jak zawsze pierwsza, nie ocknęła się nagle,
spłoszona:
- Poczekaj, muszę najpierw coś zagrać, niech coś będzie słychać w
kościele. - I uciekała ode mnie do fisharmonii, siadając nieomal
gorączkowo przy klawiaturze. - A ty sobie tam stań. - Wyznaczała mi
miejsce jak najdalej od siebie. - Trochę dalej. Będziesz mógł mnie
lepiej słyszeć. Zresztą nie lubię, jak mi się na palce patrzy, kiedy
gram.
Aczkolwiek niechętnie, stawałem w miejscu, które mi wyznaczyła, lecz
nie byłem w stanie skupić uwagi
ją<br>najpierw w objęcia, nie bez jej przyzwolenia zresztą, choć i z jakimś<br>wyczuwalnym w niej oporem, i tuliliśmy się, całowali, błądzili rękami<br>po sobie, dopóki, jak zawsze pierwsza, nie ocknęła się nagle,<br>spłoszona:<br> - Poczekaj, muszę najpierw coś zagrać, niech coś będzie słychać w<br>kościele. - I uciekała ode mnie do fisharmonii, siadając nieomal<br>gorączkowo przy klawiaturze. - A ty sobie tam stań. - Wyznaczała mi<br>miejsce jak najdalej od siebie. - Trochę dalej. Będziesz mógł mnie<br>lepiej słyszeć. Zresztą nie lubię, jak mi się na palce patrzy, kiedy<br>gram.<br> Aczkolwiek niechętnie, stawałem w miejscu, które mi wyznaczyła, lecz<br>nie byłem w stanie skupić uwagi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego