Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 46
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
Janek "job twaju mać z takim życiem", dodał i zaczął iść szybciej, spluwając pod nogi.
Spojrzałem w drugą stronę, w to miejsce, gdzie trzy dni temu leżał nieżywy pan Sieroża, a wiatr unosił róg gazety z jego twarzy, jakby go cucił, a teraz leżały tam resztki końskich gówien, na których flirtowała para wróbli.
Może to tylko odbicie słonecznych promieni spowodowało, że dostrzegłem na bruku kilka brązowych śladów i może to była krew, jeszcze nie zmyta z ulicy przez deszcz.
Skręciliśmy w boczną alejkę cmentarza i w prześwicie między drzewami zobaczyłem jeszcze mocniej pociemniałe niebo i zygzak błyskawicy na horyzoncie.
Chyba grabarze
Janek "&lt;foreign&gt;job twaju mać&lt;/&gt; z takim życiem", dodał i zaczął iść szybciej, spluwając pod nogi.<br>Spojrzałem w drugą stronę, w to miejsce, gdzie trzy dni temu leżał nieżywy pan Sieroża, a wiatr unosił róg gazety z jego twarzy, jakby go cucił, a teraz leżały tam resztki końskich gówien, na których flirtowała para wróbli.<br>Może to tylko odbicie słonecznych promieni spowodowało, że dostrzegłem na bruku kilka brązowych śladów i może to była krew, jeszcze nie zmyta z ulicy przez deszcz.<br>Skręciliśmy w boczną alejkę cmentarza i w prześwicie między drzewami zobaczyłem jeszcze mocniej pociemniałe niebo i zygzak błyskawicy na horyzoncie.<br>Chyba grabarze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego