Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
ufnością.
Jeśli uderzenia oceanu potrafiły opróżnić zbiornik wody - nie znajduję bowiem innego logicznego wyjaśnienia - to czy nie potrafią rozwalić innych, bardziej narażonych na uszkodzenia części jachtu?
Czarny, siny ocean. Biała, dusząca maska mgły. Potworna opończa, maska chirurga, chloroform, śmierć.
Nie mogę patrzeć na jedzenie. Duszę się pod kloszem mgły, spętany fobią ciasnego pomieszczenia. "Żyjesz w puszce i żresz puszkę" - zapisałem w notatkach. Nie, stanowczo nie jestem stworzony do życia we mgle. Notabene, czy istnieje życie we mgle? Być może tak powinienem zatytułować ten rozdział.
Tesknię do światła, do jasności, do widnokręgu. Nie mogę obyć się bez Słońca. Przypominam sobie, choć absolutnie
ufnością.<br> Jeśli uderzenia oceanu potrafiły opróżnić zbiornik wody - nie znajduję bowiem innego logicznego wyjaśnienia - to czy nie potrafią rozwalić innych, bardziej narażonych na uszkodzenia części jachtu?<br> Czarny, siny ocean. Biała, dusząca maska mgły. Potworna opończa, maska chirurga, chloroform, śmierć.<br> Nie mogę patrzeć na jedzenie. Duszę się pod kloszem mgły, spętany fobią ciasnego pomieszczenia. "Żyjesz w puszce i żresz puszkę" - zapisałem w notatkach. Nie, stanowczo nie jestem stworzony do życia we mgle. Notabene, czy istnieje życie we mgle? Być może tak powinienem zatytułować ten rozdział.<br> Tesknię do światła, do jasności, do widnokręgu. Nie mogę obyć się bez Słońca. Przypominam sobie, choć absolutnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego