ją z powrotem i wrócił do dzieci. Siadł na biurku i kończył: więc potem zapomniał i o kamieniu, i o formule, bo wcale się wówczas nie zajmował matematyką ani fizyką. Potem zaszło mnóstwo rzeczy, aż kiedyś, już w Warszawie, poprosił żonę o przycisk. Okazało się, że pani Korniaktowa zapomniała o formule i podarowała kamień jeszcze przed wyjazdem księdzu proboszczowi, który o niego poprosił na pamiątkę. Pani Korniaktowa przeraziła się bardzo - miała natychmiast napisać, ale - nie zdążyła. <br>Hubert słuchał ze zdziwieniem, jak spokojnie ojciec Gabrieli wypowiedział te słowa: "moja żona - nie zdążyła". Zupełnie tak, jak gdyby opowiadał, że nie zdążyła na pociąg