tylko dachy oddzielono parapetami, tworząc jakby kojce, w których goniły się dzieci.<br>Barsati, pokoik bez przedniej ściany, dorzucony jak nie dokończona zabawka, przeznaczano latem na sypialnię dla służby. Malarz zajął go na pracownię. Zamiast drzwi przybił zrolowaną matę. Oprócz sztalug i plików kartonów opartych o ściany, jedynym meblem był połamany fotel trzcinowy, wyścielony paru miesięcznikami, i rama łóżka zasnuta siecią ze sznura. Podeszli do parapetu, spojrzeli w dymny przestwór. Skupisko bud Starego Delhi ciemniało wielkim śmietniskiem, dalej czerwone kamieniste wzgórze i zgniła zieleń parków, przez którą przeświecała, niepokojąc zmiennym blaskiem, szeroko rozlana Dżamuna.<br>Dokoła na płaskich dachach pięciopiętrowych kamienic siedziały gromady