końce wąskiej muszki.<br>Kiedy sięgał po pakunek, wśliznął się sprzątacz, który musiał podsłuchiwać pod drzwiami lub tkwić z okiem przy dziurce od klucza, i chwycił w czarne, patykowate ręce podarek. Długie chude palce na białej bibułce wyglądały jak pazurki płazów. Koszula w niebieskie pasy spękana na ramionach, dziury jeżyły się frędzlami nakrochmalonych nici.<br>Wiedział, że sprzątacz znowu obnosi swoją biedę, kole w oczy wypuszczoną na spodnie rozłażącą się szmatą. Jednak zgodnie z indyjskim obyczajem udał, że tego nie widzi, nie poniży się do spostrzegania nędzy, cierpienia, chorób. Prócz zgodzonej zapłaty podarował mu trzy koszule. A jednak sweeper z uporem donaszał stare