że wam nie dam. Rozmyśliłem się. Zostawię tę dziewczynę sobie, do mego własnego użytku. <br> Nazwany Imbrą smagły pochylił się w kulbace, charknął i splunął, imponująco daleko, niemal na schody ganku.<br>- Przecie panu baronowi obiecałeś!<br>- Obiecałem. Alem się rozmyślił.<br>- Co? Czy ja dobrze słyszę?<br>- Jak ty słyszysz, Imbra, nie mój to frasunek.<br> - Trzy dni na zamku goszczony byłeś. Za dawane panu baronowi obietnice trzy dni piłeś i żarłeś. Najlepsze wina z piwniczki, pawie pieczone, sarninę, pasztety, karasie w śmietanie. Trzy noce jak król w puchach spałeś. A teraz żeś się rozmyślił? Tak?<br> Bonhart milczał, zachowując obojętny i znudzony wyraz twarzy. Imbra zacisnął