Gajek!... Rozumiesz? <br>- Juści... będziemy, będziemy! - ozwało się kilka głosów.<br>- No, to idźcież sobie już teraz, moi ludzie... z Bogiem! - rzekł komisarz z wyraźnym w głosie zniecierpliwieniem.<br>Kłaniali się znowu, tym samym ciężkim pokotem głów długowłosych i zgarbionych grzbietów; cisnęli się ku wyjściu, jeden po drugim, w milczeniu pełnym niepokoju i frasunku. Gdy już drzwi zamknęły się za ostatnim, pan Słoiwiński westchnął rozgłośnie, a głęboko, podług miary komisarskiego trudu.<br>- Uff - zawołał, wygodniej rozkładając się w fotelu.<br><page nr=156> - Ciężkie to będzie commissorium, łaskawy dobrodzieju!... Ciężkie!<br>- Z chłopami zawsze ciężko! - zauważył skwapliwie pan Czartkowski. - Lecz sądząc po tym... che, che, zagajeniu... wiele rachuję na twą