Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
w karetach, że orkiestra zagra marsza weselnego Mendelssohna... Obowiązkowo Mendelssohna... I dwie śliczne złotowłose dziewczynki będą niosły tren mojej ślubnej sukni... Wymarzyłam sobie taką właśnie bajkę. Leonid jednak powiedział, że tego rodzaju ceremonie są bez sensu. Leonid jest piekielnie mądry, na pewno miał rację. To człowiek z charakterem, nie taka fryga jak ja... Powiedział, że ślub jest uroczystością dla dwojga ludzi i nawet najbliżsi krewni nie powinni jej zakłócać. Poszliśmy potem do "Continentalu" na obiad... Piliśmy francuskie wino... Ale nie szampana. Leonid nie lubi szampana. Odbyliśmy też podróż poślubną, oczywiście tylko w wyobraźni, po mapie, bo na razie nie mamy pieniędzy
w karetach, że orkiestra zagra marsza weselnego Mendelssohna... Obowiązkowo Mendelssohna... I dwie śliczne złotowłose dziewczynki będą niosły tren mojej ślubnej sukni... Wymarzyłam sobie taką właśnie bajkę. Leonid jednak powiedział, że tego rodzaju ceremonie są bez sensu. Leonid jest piekielnie mądry, na pewno miał rację. To człowiek z charakterem, nie taka fryga jak ja... Powiedział, że ślub jest uroczystością dla dwojga ludzi i nawet najbliżsi krewni nie powinni jej zakłócać. Poszliśmy potem do "Continentalu" na obiad... Piliśmy francuskie wino... Ale nie szampana. Leonid nie lubi szampana. Odbyliśmy też podróż poślubną, oczywiście tylko w wyobraźni, po mapie, bo na razie nie mamy pieniędzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego