w różnym towarzystwie, często bardzo dziwnym - wspomina była żona.<br><br><tit>Mali i wielcy</><br><br>"Malarz światła - na co dzień skupiony, czujny i spięty - ożywiał się w towarzystwie ludzi, którzy lgnęli do niego i biesiadowali; gromada złożona z uczniów, adoratorów, kolegów, kibiców, hipokrytów, wreszcie oszustów. W pracowni Kuskowskiego profesor bratał się ze śmieciarzem, fryzjerczyk z ordynatorem etc. - a nikt nie miał prawa ani się wywyższać, ani czuć się poniżonym. Mali i wielcy ponawiali wizyty - bo małomówny gospodarz przyciągał ich jak magnes <gap>. Często po odejściu gości brakowało obrazu - napisał Marek Sołtysik w artykule "Przebudzenie w słońcu" (Sycyna, nr 6/7/1999).<br>Kuskowski codziennie wstawał o