tylko na minutkę do domu, za rogiem, na Krasińskiego, żeby zawiadomić o wyjeździe siostrę i zabrać parę rekwizytów.<br>- Rekwizytów? Ho-ho - powiedział pan Piotruś, unosząc wesoło kędzierzawe brwi i poklepał Konrada po łopatce.<br>Dom Konrada był staroświeckim pałacykiem z poobijanym, różowawym tynkiem zdobnym w zacieki i plamy. Kiedy czekali w furgonetce, aż chłopak wróci, Aurelia wpatrywała się bezmyślnie w ozdobne linie dachu i balkonu. Milczała, nie reagując na dobrotliwe docinki pana Piotrusia, które kręciły się wokół tematu zasadniczego ("szkolna miłość, wiem, wiem, sam przechodziłem"), obrastając w aluzje i kpinki na temat przemądrzałych, małoletnich adoratorów.<br>Gdybyś ty wiedział - myślała Aurelia. Na szczęście