stracenia. Najważniejsze to nadrobić stratę czasu, jaka wynikła z diabelnego zaiste układu wiatrów, który przez miesiąc zagradzał nam drogę do domu. Drogę, do której, opierając się na mapach pilotowych, locjach i "Trasach oceanicznych", mieliśmy niezaprzeczalne prawo.<br> A więc walka z czasem, bitwa o każdą milę. Do tego szycie żagli, które furia Eola zamieniła w pobojowisko. Na szczęście nie dotyczy to żagli, których używamy przy lekkich wiatrach. Tych nawet nie wynosiłem na pokład. Trochę to wygląda paradoksalnie, ale najcięższe obrażenia odniosły najmocniejsze żagle, wliczając w to poszarpane na pasy żagle sztormowe.<br> Ufając, że jest to bardzo w duchu zen, składam dzięki za