muszą być dziś otwarte, tak by każdy - jeśli coś się stanie - mógł natychmiast wybiec na podwórze. "Mutti, my się zgrzałyśmy. Może zdejmiemy płaszcze!" - wołały dziewczynki spod ogrodzenia. "Ani mi się ważcie! Wracajcie do domu!" - odpowiadała zza szyby, bo kazała im dziś włożyć swetry z owczej wełny, letnie płaszczyki z niebieskiej gabardyny, a na to wszystko zimowe płaszcze z króliczym futerkiem na kołnierzu. Morska mgła, szczególnie teraz, jest przecież - mówił Franz - bardzo groźna, wystarczy tylko stracić ciepło... Więc ta wełna, gabardyna i sukno mysiego koloru... Gorzej było z butami, nawet te na futerku, w których dziewczynki teraz biegały po ogrodzie, nie były