wołanie Weroniki:<br>- Witusiu, niech Wituś zejdzie! Przyszedł jakiś pan, ale nie wiem, o co chodzi, bo nie mówi po polsku.<br>Nieznajomy cudzoziemiec czekał w przedpokoju. Piękną francuszczyzną przeprosił mnie za najście bez uprzedzenia, a następnie przedstawił się:<br>- Nazywam się Klaudiusz Garraud. Jestem synem profesora Garraud ze Strasburga.<br>Wprowadziłem go do gabinetu.<br>- Miło mi poznać pana - powiedziałem nie ukrywając zdziwienia. - Mój przyjaciel, profesor Garraud, w listach nie wspominał mi o przyjeździe pana do Warszawy.<br>- Ach, mój ojciec jest taki roztargniony... Od pół roku pracuję tu w naszej ambasadzie... Dziwię się, że nic o tym nie pisał, zresztą, nie chciał może zaprzątać pańskiej